Fiskus chce zarobić na pomyłkach podatników.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna, 22-07-2011 r.
Do tego, że od darowizn i spadków od najbliższej rodziny nie trzeba płacić podatku, zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Większość z nas pamięta także o tym, że podatku nie zapłacimy tylko wtedy, gdy w ciągu pół roku zawiadomimy urząd skarbowy. Trzeba to zrobić na specjalnym formularzu SD-Z2, w którym trzeba dokładnie opisać, co dostaliśmy w spadku lub co podarowała nam rodzina.
Niewielu z nas zdaje sobie jednak sprawę z tego, ile może kosztować prosty błąd w formularzu. Jak dowiedział się „DGP”, wystarczy pomyłka przy wpisywaniu kwoty podarowanych pieniędzy, by definitywnie pożegnać się z całkowitym zwolnieniem.
W odpowiedzi na nasze pytanie resort finansów wyjaśnił, że jeżeli przedmiotem spadku lub darowizny są środki pieniężne, złożenie w obowiązującym terminie zgłoszenia, w którym wskazano kwotę niższą niż rzeczywista (nawet jeśli widać, że jest to oczywista pomyłka), powoduje, że zwolnienie obejmie tylko zgłoszoną kwotę.
Zgłoszenie pozostałej kwoty po upływie 6 miesięcy będzie skutkowało jej opodatkowaniem na zasadach przewidzianych dla I grupy podatkowej – podkreśla Ministerstwo Finansów.
Jeśli w druku wpiszemy, że darowizna to 25 tys. zł zamiast 52 tys. zł, skutek będzie taki, że od różnicy między tymi kwotami – czyli od 27 tys. zł – trzeba będzie zapłacić podatek. W tym przypadku byłoby to 663 zł. Stanie się tak wtedy, gdy nie zgłosimy brakującej części majątku fiskusowi w ogóle lub gdy poprawimy druk SD-Z2 po upływie 6 miesięcy.
Biorąc pod uwagę, że składanie tych formularzy większość z nas odwleka do ostatniej chwili, przekroczenie terminu jest bardzo prawdopodobne. Resort finansów bardzo rygorystycznie podchodzi do zwolnienia z podatku dla najbliższej rodziny. Urzędnicy wychodzą z założenia, że ulga nie może przysługiwać osobom, które chciały oszukać urząd skarbowy i zaniżyły kwotę darowizny czy spadku.
Pytanie tylko, po co ktoś miałby to robić, skoro cała suma jest z podatku zwolniona. Może lepiej by było, gdyby urzędnicy – zarówno ci z ministerstwa, jak i poszczególnych urzędów – interpretując przepisy, wzięli pod uwagę to, że podatnicy są tylko ludźmi.
Pomyłki są rzeczą ludzką, o czym przedstawiciele fiskusa powinni wiedzieć najlepiej. Trudno kogoś karać, jeśli przez roztargnienie czy nieuwagę popełnił czeski błąd.